Analiza Matematyczna – Postrach jednych, mordęga innych, nuda dla jeszcze innych.
Oto szara rzeczywistość każdego studenta I roku studiów technicznych. Ale czy naprawdę jest taka zła, żeby aż tak wyklinać? Albo czy boli?
Przeglądając listę kontaktów mojego ulubionego komunikatora internetowego, właśnie takie wnioski wysnułem z opisów statusowych moich znajomych i przyjaciół. I wydaje mi się, że są to wnioski o tyle zatrważające, o ile społeczeństwo techniczne powinno mieć świadomość tego, iż co prawda jest to przedmiot trudny, ale niezbędny, a nauka jegoż właśnie powinna sprawiać najwięcej satysfakcji. Przecież Analiza daje największe, spośród wszystkich przedmiotów, możliwości własnego rozwoju.
W tym miejscu ktoś mógłby mi zarzucić brak obiektywizmu, albo wręcz nieszczerość, argumentując, że ja sam nie mam idealnych ocen z Analizy. To jest fakt, nie mam. Jednak właśnie ten przedmiot uświadomił mi, że regularne ćwiczenia pozwalają osiągnąć biegłość. Także przecież na początku marudziłem, jakie to jest głupie, złe, niedobre i boli. Ale przecież, gdy zaciśnie się zęby i weźmie za te pierwsze zadania, to się nagle okaże przy dwudziestym, czy trzydziestym, że nie jest to takie straszne, a przy setnym się dojdzie do wniosku, że dane zagadnienie jest trywialne.
To ostatnie stwierdzenie przetrenowałem na sobie na przykładzie granic, i własnym przykładem zaświadczam, że jest prawdziwe. Wobec tego, myślę, że jestem uprawniony do sformułowania ogólniejszego wniosku:
Analiza Matematyczna sama w sobie jako narzędzie nie jest zła, czy bolesna, bolesne są początki jej stosowania.
W związku z powyższym, zachęcam do przeformułowania naszych sądów na jej temat, i zabrania się do konkretnego rozwiązywania, o ile nie robiliśmy tego do tej pory. W tym drugim przypadku wystarczy zmienić nastawienie. A jeśli i tego nie musiałeś robić, Drogi Czytelniku, to serdecznie gratuluję. 😉
A Sponsorem natchnienia do dzisiejszego posta jest gruffydd, dzięki jego kolejnemu opisowi odnoszącemu się do wcześniejszych (m.i. TeMPOraLa o treści “Analiza Matematyczna boli…”). Dziękujemy !
Słowa te, zaczerpnięte z opisu GG jednego z moich znajomych, dobrze współgrają z duchem tego posta. Pozdrawiam :).
granice są złe ;]
ładny kolor bloga ^^
i mogłeś się prywanie pochwalić techblogiem, a nie przez opis 🙂
pozdrawiam 🙂
A ja chciałem jako sponsor natchnienia wszem i wobec ogłosić iż:
a) Analiza zła nie jest (bo mam już 1/3 zaliczenia :D)
b) Teoria mnogości jest bardzo bardzo bardzo ZŁA – ani to potrzebne, ani zrozumiałe, ani nie da się dobrze wyćwiczyć
W pełni się zgadzam. Nóż nie jest zły, on jest tylko narzędziem. Można nim pokroić chleb i można nim kogoś zabić. Całki też są moralnie obojętne, tylko bardziej bym je porównał do ciężkiego karabinu maszynowego 🙂 To, co pisałeś jeszcze odnośnie serwisanta – nastawienie jest ważne. Ursula Le’Guin opisywała w swojej książce “Czarnoksiężnik z Archipelagu” wątek pogoni Geda za potworem-cieniem, który zrodził się z jego grzechu przywołania ducha zmarłej osoby. Ged nienawidząc cienia nie mógł go pokonać. Bał się go i uciekał cały czas przed nim, aż wreszcie zrozumiał co należy uczynić. Sam wyruszył w końcu w pościg za nim, a kiedy go znalazł, wchłonął go i przyjął do siebie. Nienawiść do całek nie doprowadzi do niczego dobrego. Je trzeba chcieć poznać i zrozumieć.